niedziela, 25 listopada 2012

Poczęciny

Gdyby wiek dziecka, liczony był od momentu poczęcia, to Zwierzak kończyłby dziś swój pierwszy ROCZEK ;)

A wszystko przez pewne czarne, koronkowe body, które przymierzałam na dzień przed imprezką urodzinową koleżanki...

piątek, 23 listopada 2012

Upragnione zmiany.

Jak sięgam pamięcią, zawsze uważałam, że z moim ciałem jest coś nie tak. Tu miałam za dużo, tam się wylewało, a głupim dietom i zaburzeniom żywienia nie było końca. Wreszcie, po kilku latach dewastacji własnego ciała, poszłam po rozum do głowy i całkowicie zmieniłam swój sposób odżywiania. Zrozumiałam, że tylko kompletna zmiana trybu życia, pozwoli mi osiągnąć długotrwałe efekty, o jakich zawsze marzyłam. Postawiłam na zdrowie i nie pożałowałam. 
Właściwa, dobrze zbilansowana dieta i ćwiczenia, dały mi nie tylko szczupłą sylwetkę, ale też energię i zadowolenie z życia. 

A potem zaszłam w ciążę :)

Do połowy ósmego miesiąca, byłam naprawdę bardzo aktywna. Chodziłam do pracy, ćwiczyłam jogę, przytulałam się z mężem i bardzo dużo spacerowałam. Bez problemu wykonywałam też wszystkie czynności domowe, a po sklepach latałam jak szalona. Zdrowe jedzenie, wciąż dominowało w moim jadłospisie, ale coraz częściej sięgałam już po różnego rodzaju przekąski, a nawet gotowe dania. 
Na sześć tygodni przed spodziewanym terminem porodu, przeszłam na urlop macierzyński i za namową męża, dałam sobie na wstrzymanie. Jednocześnie, obiecałam i jemu i sobie, że przynajmniej przez trzy miesiące po porodzie, powstrzymam się od wszelkich ingerencji w siebie i wariacji kulinarnych, pozwalając ciału na powrót do formy w swoim własnym tempie. Słowa (prawie) dotrzymałam.*

Trzy miesiące minęły, a ja z lubością wracam do swoich dobrych przyzwyczajeń. "Organiczna półeczka" znowu jest pełna, a karimata, skakanka i piłka, oficjalnie wracają do łask. 

Strzeżcie się nadprogramowe kilogramy**, do sylwestra już Was nie będzie!


* balsamy wyszczuplające poszły w ruch troszkę wcześniej
** do wagi z przed ciąży brakuje mi 3,5kg, a do mojej wagi idealnej, 1kg więcej



wtorek, 20 listopada 2012

Zwierzak potrafi, Zwierzak jest, Zwierzak ma - podsumowanie 3-go miesiąca.

Zwierzak potrafi:
- trącać rączkami wiszące zabawki
- pokazać, że chce na ręce
- chwycić podaną do rączki zabawkę
- i bić się nią po czole
- piszczeć

Zwierzak jest:
- coraz bardziej ciekawy świata
- zachwycony, gdy leży na brzuszku
- wiecznie ośliniony
- bardzo niecierpliwy

Zwierzak ma:
- niewymiarową główkę, na którą nie pasuje żadna czapka 
- cellulit również na klatce piersiowej

Ponadto:
- podwoił już swoją masę urodzeniową
- nosi pampersy rozmiar 4
- uczy się spać w swoim łóżeczku (z kosza już wyrósł)
- znów jest tylko na piersi

poniedziałek, 19 listopada 2012

Złamałam zasadę.

Od jakiegoś czasu, panuje u Nas zasada, że jeśli Tata Zwierzaka ma wolną niedzielę, to staramy się spędzić ją wspólnie. Te dwa dni w miesiącu, należą tylko do Nas i poświęcamy je na pielęgnowanie uczuć rodzinnych i czerpanie radości z bycia razem. Przez kilkanaście godzin, nie dzielimy się obowiązkami i nie oddajemy własnym zainteresowaniom. Ja nie włączam laptopa, Tata Zwierzaka nie włącza konsoli, a jeśli oglądamy telewizor, to na jakimś neutralnym programie typu National Geographic.* Niesamowite, o ile dłuższy i bogatszy okazuje się dzień, kiedy spędza się go właśnie w ten sposób. Nasuwa mi się wtedy myśl, że zdobycze technologiczne, są zarówno bogactwem, jak i przekleństwem naszych czasów.

Wczoraj była właśnie TA niedziela. Zwierzak spał, Tata Zwierzaka spał, a ja poczułam nieodpartą potrzebę przelania swoich myśli, więc złamałam zasadę i zaczęłam pisać tego posta.**

Ostatnie dni, pełne byly refleksji i różnych podsumowań. Obchodziłam 15stą rocznicę śmierci mojej mamy i chcąc nie chcąc, cofnęłam się myślami do swojego dzieciństwa, które nie zawsze było kolorowe. Przez wiele lat odczuwałam coś w rodzaju żalu. Żalu do losu, do rodziców i wszystkich innych czynników, które sprawiły, że zbyt szybko musiałam dorosnąć i zrozumieć pewne sprawy. Wśród wielu wspomnień dotyczących rodziny***, niewiele mam tych dobrych, ale uświadomiłam sobie, że przecież nie zawsze musiało być źle. Najwcześniejsze wspomnienia, to te, z okolic trzeciego roku życia. Między mną a moją siostrą, jest 3 lata i 6 miesięcy różnicy, a ja pamiętam, jak prosiłam rodziców właśnie o siostrzyczkę. Co dziwniejsze, nie pamiętam nic z okresu, kiedy mama była z nią w ciąży, a pierwsze wspomnienie jej samej, to takie, kiedy stoi już w łóżeczku trzymając się za szczebelki. Ogólnie, wspomnień, które do mnie wróciły, jest mnóstwo, ale ja zmierzam do tego, że okres, którego nie pamiętam, nie musiał być równie przykry, jak lata, które nastąpiły tuż po nim. Ze strzępków informacji wyciągniętych od taty wiem, że dość długo byłam tylko na piersi i że istniały szkice autorstwa mojej mamy, przedstawiające mnie samą, z okresu niemowlęcego. Wyobraziłam więc sobie, że patrzy na mnie z miłością, kiedy wtulam się w jej ciepłe ciało i głaszcze po włochatej główce tak samo jak ja, głaszczę teraz Zwierzaka. Poczułam tą miłość wręcz namacalnie i jestem przekonana, że istniała naprawdę.

Dziękuję Ci za to, że dałaś mi życie i że pielęgnowałaś mnie, gdy byłam malutka. Musiałam sama zostać rodzicem, żeby docenić, jak dużo Ci zawdzięczam. Wiem, że dobre chęci, nie zawsze wystarczają i już rozumiem, dlaczego tak wiele Cię przerosło. Nie mam już we mnie pretensji, nie odczuwam wielkiego żalu. Jest mi tylko trochę przykro, ale naprawdę... Wybaczam Ci Mamo.


* oczywiście dotyczy to chwil, kiedy Zwierzak ucina sobie drzemkę, albo zajmuje sam sobą, a nie dnia jako takiego
** jak widać, nie napisałam wczoraj zbyt wiele
*** właściwie, mam na myśli tylko rodziców, kiedy jeszcze byli razem

środa, 14 listopada 2012

Szczepienie

Właśnie wróciliśmy z drugiego szczepienia. 
Kiedy szczepiliśmy go po raz pierwszy, Zwierzak płakał tylko przy wkłuciach, i szybko uspokoił się przy piersi. Dzisiaj, płakał już na całego, a na cyca, którego trzymałam w pogotowiu, nawet nie spojrzał. Wyciszył się dopiero w drodze do domu, a teraz śpi zmęczony i popłakuje sobie przez sen. 
Biedactwo moje... Mamusia będzie tulić przez cały dzień. I noc.

Czy Wy też czujecie taki wewnętrzny sprzeciw, kiedy musicie zaszczepić dziecko? 
Nie chodzi mi o wkłucia, bo o nich maleństwo szybko zapomni, ale o ogólną ich zbędność i strach przed ewentualnymi powikłaniami? Ja najchętniej nie szczepiłabym wcale, a już na pewno nie tymi skojarzeniowymi, które niestety, są tutaj obowiązkowe. Ech.

piątek, 9 listopada 2012

Trzeci skok rozwojowy.

Kurwa, co to był za skok! Takiego marudy i rozdarciucha, to ja jeszcze w domu nie miałam. Nic mu nie pasowało, dosłownie wszystko było na NIE. Karuzelka, mata, leżaczek - nie! Spacer i rączki - ewentualnie, byle nie za długo. Spać - nie, butli - nie i nawet przy cycku nie był spokojny, bo nagle ssać się ssaczek oduczył... Masakra.

Na szczęście, najgorsze wydaje się być za Nami. Już wczoraj Zwierzak był całkiem znośny, spał na spacerze, przeprosił się z butelką* i jakby mniej wszystkim śmierci życzył i od gejów wyzywał**. Uśmiechał się nawet i nowe umiejętności ćwiczył.


Dzisiejszego dnia jeszcze nie chwalę, żeby nie zapeszyć, ale już sam fakt, że udało mi się napisać tego posta, dobrze rokuje na jego pozytywne podsumowanie. Uff...



* więc skorzystałam z okazji i wyprułam z koleżankami na miasto

** "geEjuuu" , "geEjeee" , "giń, giń, gińŃŃ" , "gińŃ-cie" 

środa, 7 listopada 2012

Wyróżnienie Liebster Blog Award cd

Wyróżnienie i zaproszenie do zabawy otrzymałam również od Kasi i kropki306. Dziękuję, bardzo mi miło :*

Pytania od Kasi i moje odpowiedzi na nie:

1.Jak brzmi Twoje prawdziwe imię?
Anita
2.Ile masz lat?
Prawie 24
3.Twoje hobby?
Sport, książki, moja rodzinka
4.Jaki alkohol lubisz najbardziej?
Obawiam się, że każdy ;)
5.Ulubiona potrawa?
Pizza
6.Czy czekasz na święta z niecierpliwością?
Bo ja wiem...?
7.Ulubiony aktor?
Nie mam.
8.Ulubiony serial?
Kości, Doktor House, Sex w Wielkim Mieście
9.Ulubiona piosenka?
Mam ich wiele.
10.Masz jakieś zwierzątko w domu?
Tak. Nawet dwa :)
11.Lubisz czytać?
Uwielbiam!

Pytania od kropki306 i moje odpowiedzi na nie:
1.Skowronek, czy sowa?
Skowronek.
2.Humanistka, czy umysł ścisły?
Humanistka.
3.Czym dla Ciebie jest prowadzenie bloga?
Zatrzymywaniem czasu, kolekcjonowaniem wspomnień, a także sposobem na radzenie sobie z problemami i poznanie wielu wspaniałych ludzi.
4.Skąd pomysł na nazwę?
Odsyłam do pierwszego wpisu :)
5.Wymarzony zawód z dzieciństwa?
Nie pamiętam.
6.Ulubiony rodzaj muzyki?
To zależy od nastroju.
7.Szpilki, czy trampki?
Trampki na szpilce :D
8.Samotnik, czy dusza towarzystwa?
Myślę że i jedno i drugie.
9.3 niezbędne rzeczy na bezludną wyspę?
Książka, książka, książka. Bo moje chłopaki, to nie rzeczy, nie? :P
10.Zakupy w małym sklepiku, czy centrum handlowym?
To zależy. Jak spożywcze, to w małym sklepiku, jak ubraniowe, to w centrum handlowym.
11.Gdybyś mogła stworzyć 11 przykazanie dekalogu, co by to było?
Nigdy nie wątp w siebie.


poniedziałek, 5 listopada 2012

Wyróżnienie Liebster Blog Award

Zostałam wyróżniona i zaproszona do zabawy przez Misiową Mamę i Mamę diabełka.
Dziękuję dziewczyny :*


Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.


Pytania od Misiowej Mamy i moje odpowiedzi na nie:
1. Dlaczego taka nazwa bloga?
Odsyłam do pierwszego postu :)
2. Jakie brałaś pod uwagę imiona dla swojego dziecka?
Kornelia, Wiktoria, Oscar, Alexander, Patryk
3. Czy chcesz mieć więcej dzieci?
Tak.
4. Gdybyś miała możliwość wyjechania w jakiekolwiek miejsce... Jakie byś wybrała?
Wróciłabym do Polski...
5. Czy będziesz dobrą teściową? (uwaga, pytanie podchwytliwe:D)
Najlepszą z możliwych ;)
6. Ulubiony kolor?
Nie mam. 
7. Ulubiony sklep, w którym kupujesz rzeczy dla Maluszka
George
8. Ulubione danie?
Pizza :D
9. Jak wspominasz ciążę?
Bardzo dobrze
10. Ulubiona cecha w Twoim dziecku?
Uwielbiam je za całokształt.
11. Jak się poznałaś ze swoim mężczyzną?
Poprzez mojego współlokatora.


Pytania od Mamy diabełka i moje odpowiedzi na nie:
1. Znak zodiaku
Strzelec
2. Co ważniejsze miłość czy przyjaźń?
Nie ma miłości bez przyjaźni - przyjaźń.
3. Jaką muzykę lubisz?
To zależy, w jakim jestem nastroju.
4. Ulubiona zabawa z dzieckiem
Kto głośniej krzyknie :D
5. Chciałabyś mieć inne imię? Jak tak to jakie?
Chciałabym. Ale nie wiem jakie.
6. Jak się dzisiaj czujesz? :)
Zmęczona, ale zadowolona.
7. Co najczęściej robisz na obiad?
Mięsko i warzywa z parowaru.
8. Plaża czy las?
Las.
9. Morze czy góry?
Góry.
10. Gdybyś mogła, cofnęłabyś czas?
Nie.
11. Słodkie czy kwaśne?
Słodkie.


Nominuję:

Moje pytania:
1. Miasto czy wieś?
2. Stringi czy boxerki?
3. Twój ulubiony sport?
4. Twoje motto życiowe?
5. Książka czy film?
6. Jaka jest/była Twoja ksywka?
7. Masz rodzeństwo?
8. Ulubione zwierzątko?
9. Błyszczyk czy tusz do rzęs?
10. Czego się wstydzisz?
11. Największe marzenie?


sobota, 3 listopada 2012

Zwierzak ma rączki

I ma też ich świadomość.
A nawet jeśli nie ma, to z pewnością jest w trakcie jej nabywania.

Przełom nastąpił błyskawicznie, w trakcie wczorajszej, popołudniowej drzemki. Obudził się, przetarł oczka i zaczął bawić swoimi paluszkami. Tak po prostu. 
A dzisiaj, udało mu się złapać grzechotkę i machać nią przez kilka sekund. 
Ciekawe, czego nauczy się jutro? ;)

Mój wspaniały, zdolny chłopiec. 
Tak bardzo go kocham!

piątek, 2 listopada 2012

Urodziny Taty Zwierzaka

Tata Zwierzaka miał wczoraj urodziny. Z tej okazji, oprócz prezentów, których większość dostał przed czasem*, postanowiłam upiec mu ciasto. Pół dnia cierpliwie czekałam, żeby Zwierzak uciął sobie drzemkę, a ten, jak na złość postanowił mieć dzień bez spania. Już myślałam, że z ciasta-niespodzianki nici i upiekę je dopiero wieczorem, kiedy nagle mnie olśniło. Niewiele myśląc, posadziłam Zwierzaka w leżaczku i wzięłam go ze sobą do kuchni, a potem krok po kroku, opisywałam mu co robię. Przez cały czas patrzył za mną jak urzeczony, a kiedy włączyłam mikser, osiągnął pełnię szczęścia... 

Ogólnie rzecz biorąc, spędziliśmy w kuchni prawie dwie godziny, podczas których przygotowałam i upiekłam ciasto, zmyłam naczynia, starłam z blatów,  zrobiłam porządek w półkach i pozamiatałam, a Zwierzak wciąż nie przejawiał żadnych oznak znudzenia. Oczywiście, mówiłam i uśmiechałam się nieustannie, próbując (w miarę możliwości) utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Czułam się trochę, jak podczas ustnej matury z języka polskiego i sądząc z jego miny, oczarowałam go tak, jak wówczas komisję**.

Niespodzianka udana :)


* jak zwykle, nie potrafiłam się powstrzymać, żeby nie dać mu ich wcześniej, a potem głowiłam się, co by tu jeszcze dokupić, żeby jednak otrzymał coś w dniu urodzin
** do ustnej matury z polskiego, podeszłam zupełnie nieprzygotowana. Stwierdziłam, że wystarczy mi znajomość lektur, które umieściłam się w bibliografii i faktycznie, pomimo "lania wody", całkowicie wyczerpałam temat, uzyskując tym samym, niezgorszą, wysoką notę ;)