piątek, 19 października 2012

Ale za to niedziela



Tak, niedziela będzie dla Nas. Dla Naszej małej rodzinki.
Zaczęliśmy ją standardowo, Ja i Zwierzak, tym razem jednak, towarzyszył nam też Tata Zwierzaka. Nie musiał odsypiać nocki, bo spędził ją w domu (nareszcie!)* więc tuż przed siódmą, ramię w ramię, zasiedliśmy w salonie. I znów
- husiu-husiu
- łapci-łapci
- zabaweczki 
- książeczki
- śpiewanie piosenek
a potem Zwierzaka drzemka, w trakcie której zjedliśmy śniadanko i oddaliśmy się przyjemnością. Tata Zwierzaka włączył playstation, a ja włączyłam żelazko celem wyprasowania Zwierzakowych ubranek. Przy okazji, okazało się, że większości z nich jest już za mała i z kupy prasowania zrobiła się raptem kupeczka. Ach, jak ja "Lubię to!".
(...)
No i dupa! Zapomniałam co chciałam napisać... Tak to jest, gdy przerywa się pisanie i wraca do niego, po kilku godzinach. W każdym razie, zmierzałam do tego, że nawet zwyczajny, rutynowy dzień może stać się niezwykłym, jeśli spędza się go z bliskimi, a znienawidzone czynności zmieniają się w przyjemność, gdy wykonuje się je dla tych, których się kocha.

* nie każdy weekend ma Tata Zwierzaka wolny :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz